Andrzej Duda wanted to avoid it. But it did not work. Donald Trump used him to punish Angela Merkel one more time. Now it is not clear what Poland will gain from it.
The American president has long made a specialty out of criticizing the chancellor. However, during Wednesday’s news conference following his meeting with Andrzej Duda, our country’s most important political and economic European partner got quite a lot of it. Trump stated that, depending on how the contribution is calculated, Germany is paying less than 1% of its gross domestic product for defense. Trump said that Germany should settle outstanding payments of up to $1 trillion. He indicated that Germany takes tremendous advantage of America in trade. He stated that it is pointless to defend a country that is importing gas through Nord Stream 2 and providing billions of dollars to Russia. Trump accused Berlin of betting against him in the November election and doing business with ‘Sleepy Joe’ (Biden). And finally, he concluded that the U.S. might send military troops from Germany to Poland.
During the news conference, the Polish president thanked Trump every two minutes, although he later tried to push back, albeit gently. Duda said that although Americans will decide how to employ their troops, it is extremely important for U.S. troops to remain in Europe. However, Duda did not dare suggest Trump leave U.S. troops in Germany. He reassured Trump that Poland would naturally welcome additional U.S. forces to avoid repeating the history of nearly 100 years ago when Russians stood outside the gates of Warsaw.
Unfortunately, this situation with Trump came as no surprise. Trump is known to be unpredictable. He invited Duda to Washington only a few days after announcing that he was withdrawing nearly 10,000 U.S. soldiers from the Rhine. Just before Duda left for Washington, NATO Secretary-General Jens Stoltenberg cautioned him against interfering in the dispute between the United States and Germany and about the eroding cohesion among NATO countries.
So, the basic question is: was it worth paying such a high price?
If the U.S. would offer a qualitative improvement in its military presence in Poland, the answer might be yes. However, no steps have been taken to confirm that this will happen.
Washington mentioned an additional 1,000 troops, the same number that was discussed by Trump and Duda a year ago. There are currently 4,500 U.S. troops in Poland, ordered there after the Russian occupation of Crimea. They were deployed not by Trump, but by former President Barack Obama. There is also no question that they were to be permanently stationed in Poland. The rotation of American troops indicates that the Russia-NATO Constitutional Act of 1997, which excluded the permanent placement of allied forces on the Vistula, still applies to some extent for the United States.
Duda himself did not talk much about military cooperation. He emphasized the importance of early access to vaccines and a guarantee from Trump for drugs to treat COVID-19. But here, too, the situation is awkward. In the end, we are talking about a president who, according to American health officials, allowed the pandemic to bring the most powerful country in the world to its knees. The White House response caused the infection of 2.5 million people and 125,000 deaths. Moreover, according to scientists, the situation may be twice as serious by the November election. So, Trump is not the best partner for fighting the plague.
But the most important aspect of the visit that we are left with is this: the hope that a photo with the American leader would save Duda’s campaign and increase his chance of reelection.
Duda tried to paint this simple goal in patriotic colors. He indicated that the visit was planned two months ago and the pandemic forced him to postpone it. But here again, Trump was much less subtle. He openly sang Duda’s praises to Polish voters and said he would gladly help Duda in his election campaign. Trump made it clear that the Polish people need his endorsement in order to make the right choice.
But Trump also pulled the Polish president into his own reelection campaign. Trump said that he would not allow the defunding of police forces, as the Democrats seem to be asking for, so that American cities could become as dangerous as Afghanistan or Honduras. He announced that the U.S. would secure its borders just as Poland has. Further, Trump said he would not allow the destruction of monuments of Washington or Lincoln, which in America means that Trump will not let white voters lose their dominant place in the United States. The Polish president helped him out here, thanking Trump (once again) for the restoration of the Kosciuszko monument destroyed by demonstrators, a thinly veiled message about whom Polonia should vote for this coming fall.
Other Western leaders have avoided Washington. They believe that showing solidarity with this sinking American president is not a good strategy for them. Can they all be wrong and Duda be the one who has bet on a black horse? We will find out soon enough.
Jędrzej Bielecki: Trump wciąga Polskę w konflikt z Niemcami
Andrzej Duda wyraźnie chciał tego uniknąć. Ale się nie udało. Donald Trump wykorzystał go do ukarania raz jeszcze Angeli Merkel. Na razie nie bardzo widać, co miałaby na tym zyskać Polska.
W ganieniu kanclerz amerykański prezydent jest zaprawiony od dawna. Ale podczas środowej konferencji prasowej po spotkaniu z Dudą najważniejszemu partnerowi politycznemu i gospodarczemu naszego kraju w Europie dostało się wyjątkowo dużo. Trump uznał więcej, że jest i taki sposób liczenia, który pokazuje, że Niemcy płaca mniej, niż 1 proc. PKB na obronę (faktycznie to 1,4 proc.). Mówił, że muszą uregulować zaległe fundusze, być może nawet bilion dolarów. Wskazywał, że “strasznie” wykorzystują Amerykę w handlu. Dowodził, że nie ma co bronić kraju, który poprzez import gazu z Nord Stream 2 jednocześnie zasila Rosję w miliardy dolarów. Oskarżył Berlin o to, że liczy na jego przegraną w listopadowych wyborach i załatwieniu interesów z “sennym Joe” (Bidenem). I wreszcie doszedł do jasnej konkluzji: tak, dodatkowi amerykańscy żołnierze, którzy mieliby trafić do Polski zostaną ściągnięci z Niemiec.
Polski prezydent, który podczas konferencji prasowej co dwie minuty używał słowa “dziękuję” pod adresem Trumpem, tym razem spróbował się postawić. Ale łagodnie. Oświadczył, że choć to Amerykanie decydują, co zrobią ze swoimi wojskami, to jednak jest niezmiernie ważne, aby pozostawili je w Europie. Na stwierdzenie, aby pozostały one w Niemczech, Andrzej Duda już się nie odważył. Zapewnił za to, że “rzecz jasna” Polska przyjmie dodatkowe siły USA aby uniknąć sytuacji, w której Rosjanie jak sto lat temu znajdą się u wrót Warszawy.
Taka sytuacja niestety była do przewidzenia. Trump jest powszechnie znany z tego, że jest nieobliczalny. Dudę zaprosił zaś zaledwie kilka dni po ogłoszeniu redukcji o blisko 10 tys. żołnierzy kontyngentu USA nad Renem. Tuż przed odlotem do Waszyngtonu przed mieszaniem się w spór amerykańsko-niemiecki i osłabianiem spójności NATO ostrzegał polskiego prezydenta sekretarz generalny Sojusz, Jens Stoltenberg.
Rodzi się więc zasadnicze pytanie: czy było warto płacić tak wysoką cenę?
Gdyby Ameryka w zamian zaoferowała jakościową poprawę swojej obecności wojskowej w Polsce, być może odpowiedź mogłaby być twierdząca. Jednak na razie nic na to nie wskazuje. W Waszyngtonie wspominano o dodatkowym tysiącu żołnierzy, tych samych, o których już wspominano w deklaracji obu prezydentów sprzed roku. Na razie w Polsce jest ich ok. 4,5 tys., a więc tyle, ile polecił wysłać ich Barack Obama po zajęciu przez Rosjan Krymu, a nie obecny prezydent. Nie ma też mowy o tym, aby byli oni u nas rozmieszczenie na stałe. Ich rotacja niestety wskazuje, że wciąż dla Ameryki w jakimś stopniu obowiązuje Akt Stanowiący Rosja-NATO z 1997 r., w którym wykluczono umieszczenie na trwałe poważnych sił sojuszniczych nad Wisłą.
Sam Duda za dużo o współpracy wojskowej zresztą się na konferencji prasowej nie rozwodził. Akcent położył na dostępie dla Polaków do szczepionki i leków na koronawirus, który miałby zagwarantować nam Trump. Ale i tu sytuacja jest co najmniej niezręczna. Mowa w końcu o prezydencie który, jak mówią amerykańskie władze sanitarne, pozwolił pandemii “rzucić na kolana” najpotężniejszy zdawałoby się kraj świata. 2,5 mln zarażonych i 125 tys. zmarłych to bilans działań Białego Domu. I zdaniem naukowców do listopadowych wyborów może być on dwa razy poważniejszy. Nie jest to więc póki co najlepszy partner do walki z zarazą.
Pozostaje tak naprawdę aspekt najważniejszy tej wizyty: nadzieja, że obrazek z amerykańskim przywódcą uratuje na ostatniej prostej kampanii wyborczej szanse na reelekcję obecnego prezydenta.
Duda próbował ten prosty cel ubrać w patriotyczne barwy. Wskazywał, że wizyta już została uzgodniona dwa miesiące temu i tylko pandemia wymusiła jej odłożenie. Ale Trump i tu nie zamierzał bawić się w finezję. Otwarcie zachwalał polskim wyborcom zasługi Dudy, mówił, że chętnie mu pomoże w wyborczym starciu. Dawał do zrozumienia, że polscy wyborcy potrzebują jego rekomendacji aby dokonać właściwego wyboru.
Ale też i wciągnął polskiego prezydenta w swoją kampanię wyborczą. Mówił, że nie pozwoli na rozbicie policji, jak tego rzekomo chcą Demokraci, przekształcenia amerykańskich miast w miejsca równie niebezpieczne, co Afganistan i Honduras. Zapowiedział, że tak, jak Polska, i Ameryka będzie bronić twardo swojej granicy (z Meksykiem). I nie pozwoli na niszczenie pomników Waszyngtona czy Lincolna - co w amerykańskim kontekście oznacza, że nie zgodzi się, aby biali wyborcy stracili tu dominujące znaczenie. Polski prezydent przyłożył do tego pomocną dłoń dziękując (raz jeszcze) Trumpowi za odnowienie zniszczonego przez manifestantów pomnika Kościuszki - zawoalowany sygnał, na kogo powinna głosować tej jesieni Polonia.
Inni przywódcy państw zachodnich Waszyngton omijają jednak teraz szerokim łukiem. Uważają, że solidaryzowanie się z pogrążającym się w sondażach amerykańskim prezydentem nie jest dobrą strategią. Czy wszyscy oni się mylą i to Andrzej Duda postawił na dobrego konia przekonamy się już za kilka dni.
This post appeared on the front page as a direct link to the original article with the above link
.